Gdyby ktoś, kto nie zna mojej przeszłości, zapytał się mnie, jak wyglądał dla mnie początek stanu wojennego, mógłbym opowiedzieć dramatyczną historię. Brzmiałaby ona mniej więcej tak:
Dyskretna Reklama
Koniec Dyskretnej Reklamy
Koniec Dyskretnej Reklamy
Siedziałem z kolegami z pracy przy miłej, lekko zakrapianej kolacyjce. Byliśmy wykończeni ciężką pracą w tygodniu, więc czuliśmy, że w sobotę wieczór możemy wreszcie odpocząć. Nagle zobaczyliśmy błyskające niebieskie światła. i usłyszeliśmy pisk hamujących opon. W chwilę później usłyszeliśmy pukanie. Do naszego domu weszli milicjanci, wręczyli żonie jakiś papier i kazali mi i kolegom się ubierać i wsiadać do radiowozów. Żona bardzo to przeżyła, nie wiedziała co się dzieje. My mieliśmy tylko niejasne przeczucia. Próbowaliśmy się pytać, o co chodzi, ale słyszeliśmy tylko "dowiecie się jak dojedziemy". Zdołałem jeszcze pocałować połowicę i dwójkę małych dzieci, po czym posłusznie wsiadłem do milicyjnego radiowozu.