Czy wiecie, co było podstawowym zdaniem Służby Bezpieczeństwa?
- Zapobieganie
- Rozpoznawanie
- Likwidowanie
Dokładnie w tej kolejności. Oto historia, jak jeden z moich agentów zapobiegł naprawdę poważnemu (i mówię to bez sarkazmu) incydentowi dyplomatycznemu.
Dyskretna Reklama
Koniec Dyskretnej Reklamy
Do naszego miasta miał przyjechać ważny radziecki przywódca i przemówić do mieszkańców. Kilka dni wcześniej dostałem telefon od mojego agenta, że jego koledzy planują sporządzić i rozciągnąć na tym wydarzeniu wielki transparent z wywrotowymi hasłami. Wyobrażacie sobie konsekwencje? Zachodnie media tylko na to czekały. A kto byłby za to odpowiedzialny? Ja. Bo nie zapobiegłem.
Co miałem robić? Aresztować na wszelki wypadek? Za co? Za planowanie? Musiałbym ich zgarnąć, jak idą ze zwiniętym transparentem pod kurtką. Ale to oznaczało spalenie agenta. Na szczęście, mój "TW" miał już przygotowany plan. Potrzebował tylko trochę więcej pieniędzy.
Plan był prosty. Agent zaproponował, by transparent malowano u niego. Dwa dni przed wydarzeniem opozycjoniści przyszli, a on wyciągnął dwa litry wódki. Na trzeci litr opozycjoniści złożyć się musieli już sami. Po tym trzecim litrze malowanie transparentów odłożono na dzień następny.
W przeddzień wydarzenia postanowiono zacząć malowanie transparentu od małego klina. Mały klin przerodził się w duży i... cała sytuacja się powtórzyła. Wreszcie, w samym dniu wystąpienia opozycja obiecała sobie solennie że koniec z wódką. Nasz agent to uszanował i... nalał piwa tylko sobie. Opozycja - w obliczu kaca - postanowiła, że małe piwo nie zaszkodzi. Po kolejnych piwach ustalono, że zamiast transparentu można wznosić wywrotowe okrzyki. W toku ustalania okrzyków (więcej piwa) ustalono, że w sumie ta wizyta nie jest aż tak ważna. Szczególnie gdy w domu znalazła się jeszcze flaszka czegoś mocniejszego.
W ten sposób mój agent zapobiegł poważnemu (ponownie - bez sarkazmu) incydentowi dyplomatycznemu, oraz zwrócił (poprzez akcyzę) dane mu pieniądze do kasy państwa.
Mam nadzieję, że teraz stanie się dla wszystkich bardziej zrozumiałe, dlaczego to nie podsłuchy, nie podglądy korespondencji czy jakaś tam obserwacja była dla mnie najważniejsza. Dlaczego zawsze starałem się, mówiąc językiem dzisiejszym, "inwestować w ludzi". Choć za moich czasów mówiło się raczej, że "O wszystkim decydują kadry". Tutaj tow. Stalin się nie pomylił.
Dyskretna Reklama
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz