niedziela, 30 listopada 2014

Służba Bezpieczeństwa i początki Stanu Wojennego

Gdyby ktoś, kto nie zna mojej przeszłości, zapytał się mnie, jak wyglądał dla mnie początek stanu wojennego, mógłbym opowiedzieć dramatyczną historię. Brzmiałaby ona mniej więcej tak:

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Siedziałem z kolegami z pracy przy miłej, lekko zakrapianej kolacyjce. Byliśmy wykończeni ciężką pracą w tygodniu, więc czuliśmy, że w sobotę wieczór możemy wreszcie odpocząć. Nagle zobaczyliśmy błyskające niebieskie światła. i usłyszeliśmy pisk hamujących opon. W chwilę później usłyszeliśmy pukanie. Do naszego domu weszli milicjanci, wręczyli żonie jakiś papier i kazali mi i kolegom się ubierać i wsiadać do radiowozów. Żona bardzo to przeżyła, nie wiedziała co się dzieje. My mieliśmy tylko niejasne przeczucia. Próbowaliśmy się pytać, o co chodzi, ale słyszeliśmy tylko "dowiecie się jak dojedziemy". Zdołałem jeszcze pocałować połowicę i dwójkę małych dzieci, po czym posłusznie wsiadłem do milicyjnego radiowozu.


czwartek, 27 listopada 2014

SB i "działania fizyczne"

Oficerowie Służby Bezpieczeństwa przedstawiani są zwykle jako ludzie działający przede wszystkim przez rozmowę. Sami lubią o sobie myśleć, jak o ludziach delikatnych i eleganckich. Jednakże nie zawsze tak było. Niekiedy trzeba było posunąć się do czegoś, co w żargonie określane było jako "działania fizyczne".

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Do działań fizycznych podchodziliśmy różnie. Niektórzy od nich stronili. Inni karcili tamtych za lenistwo, i podejmowali je z dużą energią. Najlepszym tego przykładem jest pewien zawzięty major Służby Bezpieczeństwa, którego będę tu nazywał po prostu Majorem.


czwartek, 20 listopada 2014

Pornoafera!!! Jak SB uratowała honor niewinnego człowieka

Jak mogliście przeczytać w poprzednim poście, w odróżnieniu od władz dzisiejszych, Władza Ludowa dbała o moralne prowadzenie się swoich obywateli. A jako władza dobra i słuszna, w tej materii chciała świecić nie, jak jest teraz, gołą dupą, lecz przykładem.  Dlatego urzędnik, któremu wykazano niesforne figle, mógł pożegnać się z karierą. 

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Mając na uwadze powyższe wyobraźcie dobie szok, jakiego doznali pracownicy pewnej ważnej instytucji państwowej, gdy zobaczyli zdjęcia swojego szefa w towarzystwie kilku kobiet równie młodych, co nieprzyodzianych. W  sytuacji jednoznacznie niedwuznacznej.


środa, 19 listopada 2014

Seks na receptę, czyli SB i przeszukania

Niedawno dostałem anonimowy komentarz, w którym autor prosi o napisanie czegoś o przeszukaniach, przesłuchaniach i psychicznym trafianiu do figuranta. A że ze służby został mi zwyczaj reagowania na anonimy, to w dzisiejszej historii będzie trochę na ten temat. 

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Dostaliśmy kiedyś sygnał, że pewien mężczyzna może być zaangażowany w działalność wywrotową. Mówiło się o sporej ilości ulotek. Sygnał był na tyle mocny, że mogliśmy prosić prokuratora o zgodę na przeszukanie. I zgodę taką dostaliśmy.

W trakcie przeszukania nie znaleźliśmy ulotek. Znaleźliśmy jednak coś lepszego: zbiór pornograficznych kaset wideo. A pornografia w PRLu była... na receptę. Dosłownie - żeby móc posiadać świerszczyki bądź filmy dla dorosłych, potrzebne było zaświadczenie od seksuologa. Bo Władza Ludowa dbała o moralną czystość swoich obywateli.


wtorek, 18 listopada 2014

Jak ksiądz rzucił czar na oficera SB

Władza Ludowa niespecjalnie lubiła się z Kościołem Katolickim. Każda z tych instytucji uważała, że to do niej należy wyłączność na wciskanie ludziom kitu. Równocześnie jednak obie instytucje traktowały się z szacunkiem. Pierwszy Sekretarz wysyłał biskupowi na imieniny kwiaty, a tamten odwdzięczał się bukietem na imieniny Pierwszego Sekretarza.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Służba Bezpieczeństwa kontaktowała się z klerem na bieżąco. Choć mieliśmy wśród księży swoich agentów, spotykaliśmy się również ze zwykłymi księżmi na poziomie służbowym. Po takim spotkaniu oficer pisał sprawozdanie do akt SB, a ksiądz do kurii. A ponieważ "co dwie głowy to nie jedna", to zdarzało się, że sprawozdania pisali wspólnie. Po czym wyciągali flaszki, żeby pogadać jak na Polaków przystało.


poniedziałek, 17 listopada 2014

Dwóch agentów - dwa raporty

Tajny Współpracownik. "TW". Agent Służby Bezpieczeństwa. Nie każdy mógł dostąpić przywileju nazywania się w ten sposób. Służba nie werbowała byle kogo. Przeciwnie, starannie szukaliśmy osób które nie tylko chciałyby nam coś powiedzieć, ale też miały coś do powiedzenia. Tak przynajmniej było do 1981 roku, kiedy władzę w kraju przejęli idioci z wojska. Ale to temat na inną opowieść.

Dlaczego ktoś decydował się na współpracę z SB? Powodów było wiele. O niektórych z nich przeczytacie w kolejnych wpisach. Tutaj powiem jedynie, że w Służbie wiedzieliśmy, że "źródła osobowe" należy odpowiednio wynagradzać. I zauważcie, że piszę "odpowiednio", a nie "sowicie". Bo wynagradzanie dostarczycieli informacji pieniędzmi lubiło zwracać się przeciwko nam. O czym świadczy poniższa historia.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Pewnego razu, na jakąś imprezę religijną, wysłałem dwóch agentów o skrajnie różnych motywacjach. 


Powrót kota [wiadomość techniczna]

Starość nie radość. 
Niedawno odkryłem, że skasowałem tekst mojej pierwszej,
ulubionej historii o tym, 


Całe szczęście, dzięki permanentnej inwigilacji przez Google i ich zapałowi do archiwizacji wszystkiego, udało mi się historię odzyskać w niezmienionym kształcie. Więc teraz działa już jak należy. 

A swoją drogą jakie teraz są piękne czasy.
Kiedyś z takim trudem musieliśmy ludzi śledzić,
a dziś każdy sam zakłada sobie przez Facebooka teczkę
i sam pisze na siebie donosy 


niedziela, 16 listopada 2014

O brutalnym internowaniu i jego konsekwencjach

Wszystkie tajne policje tego świata lubią mieć pod ręką listę ludzi do internowania. I my takie listy też sporządzaliśmy. Jednakże, gdy pod koniec 1981 roku kazano nam je aktualizować raz na tydzień, a nie jak zwykle raz na rok, wiedzieliśmy, że coś się dzieje.

Prawo do internowania kogokolwiek dawał nam dopiero Dekret o Stanie Wojennym. Zanim jednak do społeczeństwa dotarły nasze nowe uprawnienia,  minęło trochę czasu. Nie dziwiły nas więc przypadki, gdy osoby w trakcie internowania nie chciały współpracować tak, jak byśmy chcieli.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Jedna z opozycjonistek na przykład kategorycznie odmówiła otwarcia nam drzwi. I nie interesowało jej, że jesteśmy w asyście milicji, że nowy dekret daje nam takie prawo, że musi się zacząć pakować. Kobieta szła w zaparte. W tej sytuacji Służba Bezpieczeństwa podjęła decyzję o rozwiązaniu siłowym i nakazała milicjantom wyważenie drzwi.


Zły naczelnik SB i jeszcze gorszy pies

Pamiętacie historie o wrednym opozycjoniście i butelce kwasu albo o bezpiece i kocie? Niedawno kolega, czytając mojego bloga, opowiedział mi coś podobnego. 

Tym razem służby techniczne SB tajnie weszły do mieszkania opozycjonisty, żeby założyć mu podsłuch. To zdarzało się bardzo rzadko, bo najczęściej podsłuchy montowało się przez ścianę, od strony sąsiada. Mówiło mu się, że ma jakieś przebicia w elektryce, on udawał, że w to wierzy i wszyscy byli zadowoleni. Wierciło się dziurę, wsadzało mikrofon, podpinało pod zasilanie i gotowe. Tym razem było jednak inaczej, przez co sprawę nadzorował sam naczelnik.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Zdarzyło się tak, że właściciel podsłuchiwanego mieszkania miał psa. Jakiegoś ratlerka czy inne maleństwo. Pies, widząc w mieszkaniu swojego pana obcych ludzi, schował się pod kanapę i warczał. A pech chciał, że naczelnik kochał psy. Postanowił więc swoim podwładnym pokazać, jak je obłaskawiać.


sobota, 15 listopada 2014

Służba Bezpieczeństwa i korupcja w PZPR

Jeśli czytacie dziś gazety albo internet, dowiadujecie się, że Służba Bezpieczeństwa była wszechmocnym uosobieniem instytucjonalnego zła. Zła, które dusiło Polskę i więziło ją w ciasnych kleszczach Układu Warszawskiego. Jednak skoro tak, to co z PZPR? 

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

SB była jedynie narzędziem władzy ludowej. A władzę sprawowała właśnie Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Lecz do niej jakoś mniej pretensji słyszę... A może już jestem przygłuchy? Najgorsze, że do Partii nasze ręce nie sięgały. Choć staraliśmy się jak mogliśmy...


piątek, 14 listopada 2014

Jak Służba Bezpieczeństwa zlikwidowała ulotki w liceum.

Jak dowodziłem w historii o synu rymarza, SB dbała o umysły najmłodszych. Dlatego, gdy widziała zagrożenia w placówkach oświatowych, działała zdecydowanie. Świadczy o tym następująca historia:

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy


Dotarły do nas sygnały, że w pewnym liceum ogólnokształcącym pojawiły się ulotki antypaństwowe. Udaliśmy się więc do dyrektora szkoły. Ale dyrektor nas olał. Nie chciał robić ani apelu dla umocnienia w uczniach socjalistycznego zaangażowania, ani nawet pogadanek na godzinie wychowawczej. A na pewno nie chciał szukać roznosiciela ulotek. Musieliśmy działać sami. Przeprowadziliśmy więc tajną akcję.


środa, 12 listopada 2014

Jak SB starała się śledziłć opozycję i dlaczego to nie wychodziło

Jak wspomniałem w poprzednim poście, Służba Bezpieczeństwa niekiedy śledziła opozycjonistów.  Używano wtedy "obserwacji", czyli specjalnie szkolonych wywiadowców, których zadaniem było chodzić za opozycjonistami tak, żeby ci o tym nie wiedzieli.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Opozycjoniści czynili jednak to zadanie wyjątkowo trudnym. A działo się tak dlatego, że obserwacja szkolona była do zadań kontrwywiadowczych, a więc do łapania agentów obcych mocarstw. Dewizą obserwacji była tajność. Nie wolno było im się zdekonspirować. I to było ich miękkie podbrzusze. 


wtorek, 11 listopada 2014

Jak Służba Bezpieczeństwa obserwowała głodującego opozycjonistę

Historia, którą chcę wam opowiedzieć, rozegrała się w 1976 roku. Data ta jest ważna, gdyż wówczas znowelizowano konstytucję PRL. Wpisano wówczas między innymi że:

  • Polska jest państwem socjalistycznym (art. 1),
  • Przewodnią siłą społeczeństwa w budowie socjalizmu
     jest PZPR (art. 3)
  • PRL w swej polityce umacnia przyjaźń i współpracę
    z ZSRR (art. 6)

Nie wiedzieć czemu, opozycji demokratycznej te zmiany się nie podobały. Jest to o tyle dziwne, że konstytucja i tak była fikcją i nikt nie zamierzał jej stosować. Podobny proces można obserwować obecnie w USA. Żeby było zabawniej, i bezpieka w PRL i FBI w USA bacznie przyglądają się tym, którzy nawołują do przestrzegania konstytucji. 

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Zdarzyło się więc tak, że pewien znany polski opozycjonista, którego nazwisko zastąpię tutaj kryptonimem "Kubuś Puchatek", podjął strajk głodowy przeciwko wprowadzonym zmianom. Sprawa zrobiła się głośna. Postanowiono więc Kubusia obserwować. 


poniedziałek, 10 listopada 2014

"Lojalka", "Deklaracja lojalności": jak traktowała ją Służba Bezpieczeństwa a jak opozycja demokratyczna

W stanie wojennym ciężkie brzemię władzy wzięło na siebie wojsko. Proces ten nie ominął również Służby Bezpieczeństwa. Najwyższe kierownictwo SB zostało wymienione na żołnierzy.

Na owoce tych zmian nie trzeba było długo czekać. Jednym z pierwszych była tzw. "deklaracja lojalności", jeden z najbardziej absurdalnych dokumentów w historii naszego kraju.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Dokument ten spadł na nas z najwyższych szczebli resortu. Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy pomyślałem, że to jakaś pomyłka. Im więcej razy ją czytałem, tym mniej miała dla mnie sensu. Tekst brzmiał:


niedziela, 9 listopada 2014

Żona internowanego męża i "deklaracja lojalności"

W stanie wojennym istniała możliwość internowania wybranych osób.
Taki internowany siedział w więzieniu, za co otrzymywał wynagrodzenie jak za płatny urlop. Okres internowania zwykle można było sobie skrócić, podpisując tzw. "Deklarację lojalności" (o naszym stosunku do tego dokumentu napisałem 10-11-2014, kliknij żeby przejść).

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Pewnego razu zjawiła się u nas żona internowanego męża poskarżyć się, że ten wciąż siedzi "w internacie", chociaż już dawno temu mógłby zostać zwolniony. Powiedzieliśmy jej, zgodnie z prawdą, że mąż istotnie mógłby wyjść wcześniej, gdyby podpisał "lojalkę". Ale tego akurat zrobić nie chciał. Gdy żona zobaczyła tekst owej "lojalki" nie mogła uwierzyć, że jej ukochany robi tak wielką aferę z powodu jakiegoś durnego świstka papieru.


sobota, 8 listopada 2014

O tym jak portier udaremnił strajk którego nie było

Jak zapewne większość z was wie, w 1981 roku Polska Rzeczpospolita Ludowa wypowiedziała sama sobie wojnę. Tak to przynajmniej wyglądało z zewnątrz. Dla nas jednak stan wojenny oznaczał autentyczną walkę z wewnętrznym wrogiem. Walka ta niekiedy przybierała jednak formy kuriozalne.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Pewnego razu, w późnych godzinach wieczornych, patrol Milicji Obywatelskiej zauważył na ścianie budynku prześcieradło z koślawym napisem "Strajk Okupacyjny". W toku bliższych oględzin milicjanci ustalili, że transparent zwisa z okiem jednego z wielu państwowych biur projektowych. Trzeba im przyznać, że zachowali się zgodnie z przygotowanym na taką okazję protokołem.


piątek, 7 listopada 2014

O tym jak Służba Bezpieczeństwa dbała o najmłodszych

Pewnego razu dostaliśmy sygnał, że jakiś nastolatek koresponduje z Radiem Wolna Europa. "I co z tego?" zapytacie. A to, że Polska Rzeczpospolita Ludowa uważała Wolną Europę za psa łańcuchowego amerykańskiego imperializmu. A przez to każdy kto podejmował kontakty z tym radiem był podejrzany.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Poniewż SB nie lekceważyła nawet najbardziej błahych sygnałów o działalności antypaństwowej, postanowiliśmy rzecz sprawdzić. Faktycznie, udało nam się przechwycić list chłopca zaadresowany do rozgłośni. Niestety, nie było nam wolno takiego listu otworzyć. Musieliśmy iść inną drogą. Dotarliśmy do ojca nastolatka i zaprosiliśmy go wraz synem na rozmowę.


czwartek, 6 listopada 2014

O tym jak Służba Bezpieczeństwa podniosła poziom dyskusji wśród opozycji demokratycznej

Jak być może część z was zdążyła się zorientować, nie wszyscy obywatele Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej odnosili się do panującego w kraju ustroju z sympatią. Niektórzy posuwali się nawet do zakładania antypaństwowych organizacji, które dziś nazywane są zwykle "opozycją demokratyczną".

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Członkowie takich organizacji od czasu do czasu się zbierali, dyskutowali, omawiali swoje dotychczasowe  działania i ustalali plany kolejnych akcji. A zadaniem Służby Bezpieczeństwa było wiedzieć, co na owych zebraniach zostało ustalone. Ale jak to zrobić?


środa, 5 listopada 2014

O zarzyganym lokalu kontaktowym

Służba Bezpieczeństwa tajne spotkania odbywała w wielu miejscach. Mieliśmy nawet sieć "lokali kontaktowych", "LK", czyli po prostu wynajmowanych mieszkań.  Czasami wynajmowaliśmy je na długie miesiące, a czasami tylko na kilka dni. Kiedy wszystkie zaplanowane spotkania w danym lokalu się już odbyły, stał pusty.  Niestety, niektórzy z naszych pracowników nie potrafili oprzeć się pokusie takiego pustego mieszkania. Mówili wtedy: "idziemy na LK się napić". I szli, i pili.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy



wtorek, 4 listopada 2014

O tym jak z nudów zrobiłem opozycji kawał

Zdarzało nam się nudzić w pracy. Nie za często, ale się zdarzało. Robiliśmy wtedy opozycji różne numery, ot tak "dla draki", żeby się coś działo.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy


Pewnego razu mieliśmy akurat trochę luźniejszy moment. Myślałem wtedy o pewnym figurancie i przypomniałem sobie, że mieszkał w wieżowcu. A wieżowce wówczas to wiadomo - zsypy na śmieci. Wiedziałem, że facet przechowuje jakieś ulotki i pisma z drugiego obiegu, ale akurat robienie mu przeszukania jakoś mi wówczas nie pasowało.

Pomyślałem, że zrobię mu kawał.


O opozycjoniście paranoiku i sprawności SB

Dobre przygotowanie jest sprawą kluczową. Ale nawet przy największych wysiłkach nie sposób przewidzieć wszystkiego.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Pewien opozycjonista obawiał się (słusznie) że możemy chcieć mu zrobić tajne przeszukanie. Aby się przed tym zabezpieczyć, przed każdym wyjściem z mieszkania stawiał od wewnętrznej strony drzwi butelkę ze słabym kwasem. To bardzo proste - przymyka się drzwi na tyle, żeby jeszcze wsadzić w nie rękę, kładzie się butelkę na dywan i domyka drzwi.


O tym jak i dlaczego SB goniła kota

W naszej służbie zdarzała się konieczność tzw. "tajnego przeszukania". Tajnego, czyli takiego, żeby osoba będąca na celowniku bezpieki (nazywaliśmy taką osobę "figurantem") nie wiedziała, że została przeszukana

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Tajne przeszukanie to duża operacja. Trzeba się do niej dobrze przygotować. Wcześniej mieszkanie się obserwowuje, żeby wiedzieć, kiedy będzie puste i na jak długo. W międzyczasie trzeba zdobyć klucze, albo ustalić zamki. Warto też znać rozkład pomieszczeń. Im więcej danych tym lepiej.
Ale zawsze coś może pójść nie tak.