wtorek, 30 grudnia 2014

Ballada o niezłomnym opozycjoniście. Część 1 z 2

Czy znacie takie określenie "Człowiek niezłomnego charakteru?" W swojej pracy nie spotykałem ich zbyt wielu. Jednakże czasem i na takich trafiałem. Oto ballada o człowieku, który się ani Polsce Ludowej,  ani Służbie Bezpieczeństwa nie kłaniał.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Pewnego razu, jeszcze w stanie wojennym, mój przełożony oddelegował mnie do zajęcia się pewną "sprawą obiektową". Zgodnie z instrukcją pracy operacyjnej, sprawę taką zakładało się na "instytucje i zakłady (...) wymagające (...) ochrony operacyjnej przed wrogą działalnością". Czyli, rzecz nazywając po imieniu, był jakiś duży zakład pracy, czy nawet uczelnia wyższa, gdzie mogła narodzić się działalność opozycyjna. I naszym zadaniem było działalności tej zapobiegać, rozpoznawać ją, a jeśli wszystko inne zawiedzie - likwidować. 

Sprawę tą dostałem, bo w tamtym czasie ze statusu pracownika obiecującego zdążyłem już przejść na status wschodzącej gwiazdy. A na obiekcie sprawa nie wyglądała wesoło, bo pojawiły się na nim antypaństwowe ulotki. I choć sprawą zajmowała się już wcześniej cała grupa ludzi, to - niestety - ich wyniki były mizerne, bądź żadne. Trzeba było zawołać fachowca. Czyli mnie.


sobota, 27 grudnia 2014

Wyposażenie osobiste oficera SB

Jako funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, w dniu przyjęcia do pracy otrzymałem wyposażenie osobiste. O ile mi wiadomo, nie różniło się ono zasadniczo od wyposażenia milicji i obejmowało:

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

  • Maskę gazową ogólnowojskową
  • Pałkę gumową (taką białą, milicyjną)
  • Kajdanki
  • Pistolet P-64 wraz z kaburą
  • Latarkę (na płaską baterię R12 z możliwością sygnalizacji)
  • Gaz łzawiący w sprayu

Jak bardzo wyposażenie to było przydatne w mojej pracy?


środa, 24 grudnia 2014

TW Słońce, LK Krzak czyli wyrabiania kiszczakowych norm ciąg dalszy

W poprzednim poście pisałem o tym, jak zdobywaliśmy agentów dla wyrobienia limitów narzuconych przez generała Kiszczaka. Mówiąc w skrócie: werbowaliśmy ludzi praktycznie przypadkowych. Na tym jednak cała operetka się nie kończyła.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Służba Bezpieczeństwa bowiem nikomu nie ufała. A już na pewno nie sobie samej. Dlatego oficerowie byli na bieżąco kontrolowani przez przełożonych, a od czasu do czasu przyjeżdżał "rewizor" z Warszawy. Jednego z nich nawet w sposób cudowny uzdrowiłem, ale to inna historia. Dość na tym, że do takiego przypadkowego agenta trzeba było sporządzić te same papiery, które sporządzało się przy prawdziwych werbunkach. W szczególności należało napisać opracowanie kandydata oraz plan werbunku, czyli "kim kandydat jest" oraz "jak przerobić go z diabełka na aniołka". Czy odwrotnie, w zależności od punktu siedzenia.


niedziela, 21 grudnia 2014

Ostatnia deska werbunku

13 grudnia 1981 roku, Generał Wojciech Jaruzelski przejął władzę. Choć byłem i pozostaję zwolennikiem wprowadzenia Stanu Wojennego, do sposobu sprawowania władzy przez wojsko mam spore zastrzeżenia.

Myślenie ogólnowojskowe cechuje się, jak wiadomo, prostotą. Żołnierz z małą ilością nabojów jest źle uzbrojony. Jak mu się da więcej nabojów, to będzie lepiej uzbrojony. Wygrywa ten, kto niesie więcej nabojów.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Logika ta nie sprawdza się jednak w każdym przypadku. Bo przecież jeśli ktoś ma w domu jedną książkę, a my podarujemy mu sto kolejnych egzemplarzy tej książki, to w ten sposób nie zrobimy z niego inteligenta/wykształciucha. I nie ma tu znaczenia, czy każemy mu czytać jeden egzemplarz sto razy, czy każdy ze stu egzemplarzy po jednym razie.

Niestety, wojskowi podobne skomplikowane zależności nie zawsze rozumieją. Przykładem osoby z podobnymi trudnościami był w swoim czasie generał Czesław Kiszczak.


czwartek, 18 grudnia 2014

O opozycjoniście który uciekł wyjściem, o tym gdzie trafił i jak mu tam się powodziło

Czy pamiętacie Maxa Otto von Stirlitza, z radzieckiego serialu "siedemnaście mgnień wiosny"? Tego który pracował jako Standartenführer SS, w departamencie VI Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, naprawdę będącego radzieckim agentem w stopniu pułkownika? Jeśli ktoś nie pamięta, nie ma to znaczenia dla samej historii. Chodzi o to, że w PRLu o Stirlitzu krążyło całe mnóstwo mniej lub bardziej zabawnych kawałów. Jeden z nich brzmiał: 

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Kiedyś gestapo zrobiło na Stirlitza zasadzkę. Obstawili wszystkie wyjścia. Ale Stirlitz ich przechytrzył. Uciekł wejściem.
Być może nie jest to szczyt sztuki humoralnej, lecz stanowi doskonałe tło opowieści o pewnym opozycjoniście, który w sposób analogiczny nas przechytrzył.


poniedziałek, 15 grudnia 2014

Służba Bezpieczeństwa i tajność. Post 3 z 3.

W poprzednich dwóch postach starałem się udowodnić, że dla Służby Bezpieczeństwa tajność była sprawą priorytetową i że żadne informacje z SB na zewnątrz nie wyciekały. W tym poście jednak chciałbym wrzucić łyżkę dziegciu do tej odmalowanej przeze mnie beczki miodu. A właściwie dwie łyżki w formie dwóch przykładów.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Przykład pierwszy.
Pewne go razu do posterunku milicji zgłosił się zwyczajny obywatel. Obywatel ów był bardzo zaniepokojony, bo w tramwaju znalazł teczkę opatrzoną wszelkimi możliwymi pieczątkami typu "tajne" "specjalnego znaczenia" i tym podobnymi. Brakowało chyba tylko pieczątki "palić przed czytaniem".


piątek, 12 grudnia 2014

Służba Bezpieczeństwa i tajność. Post 2 z 3.

W Służbie Bezpieczeństwa tajność obowiązywała przede wszystkim oficerów SB. Uzyskiwano ją umiejętnie łącząc właściwy system obiegu dokumentów z paranoiczną podejrzliwością.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Wyobraźcie sobie następującą sytuację. Siedzimy sobie z kolegą, gawędzimy i nagle on się mnie pyta: "A słyszałem, że pracujesz nad sprawą Związku Nastolatków Bojowych (ZNB). I jak ci idzie?". Kolega nie zajmował się ZNB, pytał się z czystej ciekawości. W SB jednak "czysta ciekawość" nie była tolerowana.


wtorek, 9 grudnia 2014

Służba Bezpieczeństwa i tajność. Post 1 z 3

W Służbie Bezpieczeństwa tajność była sprawą priorytetową. Przypominam, że SB obejmowała także Wywiad (wydział 1) i Kontrwywiad (wydział 2). A tutaj na całym świecie dyskrecja granicząca z paranoją jest sprawą kluczową. 

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Dlatego wielce się kiedyś ubawiłem słysząc następującą charakterystykę naszej pracy: 


sobota, 6 grudnia 2014

Jak wybitny agent SB zapobiegł incydentowi dyplomatycznemu i uratował mi skórę

[Krótszą wersję wpisu, o której dyskutuję w komentarzu, można znaleźć tutaj]

Czy wiecie, co było podstawowym zdaniem Służby Bezpieczeństwa?
  1. Zapobieganie
  2. Rozpoznawanie
  3. Likwidowanie
Dokładnie w tej kolejności. Oto historia, jak jeden z moich agentów zapobiegł naprawdę poważnemu (i mówię to bez sarkazmu) incydentowi dyplomatycznemu.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Pewnego razu, już po stanie wojennym, do naszego miasta miał przyjechać ważny radziecki przywódca. Wizyta była odpowiednio nagłośniona, przywódca miał zwrócić się do zgromadzonych mieszkańców.  I oto na kilka dni przed całą sprawą dostałem telefon od mojego agenta, że musi się ze mną spotkać, bo jego grupa szykuje coś naprawdę dużego.


środa, 3 grudnia 2014

Alkohol, internowanie i dialog SB z opozycją

W poprzednim poście opowiadałem, jak z naszej perspektywy wyglądało wprowadzanie stanu wojennego. A jak wyglądały internowania? Bardzo różnie. Szczególnie zapadło mi w myśl to pierwsze i to, jak się zaraz sami przekonacie, nie tylko dlatego, że było pierwsze.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Jak pamiętacie, w momencie ogłaszania Stanu Wojennego milicja zgarnęła mnie i moich kolegów z domu, gdzie w siedzieliśmy w stanie podwyższonej gotowości i popijaliśmy ostrożnie wódeczkę. No, ale jak wojna, to wojna, na wojnie nie zawsze trzeba być trzeźwym. A czasem jest to nawet niewskazane. I tak właśnie było w tym przypadku.

W towarzystwie milicjanta pojechałem do mieszkania kandydata do internowania. Zapukałem, otworzył mi, nieco zdziwiony. Okazało się, że zastałem go samotnie jedzącego lekko zakrapianą kolację. Ten zakrapiany element kolacji okazał się zbawienny dla dialogu władzy z opozycją.