piątek, 4 września 2015

Kolega Władymir Putin opowiada kawał :)

Kawał znalazłem dawno temu, w opisie filmu pokazałem gdzie. Dorobiłem tylko napisy. Niestety nie potrafiłem dzielić ich na linijki. 

Jeśli polskie napisy się nie włączą same, trzeba je uruchomić tym małym prostokątem w rogu.



Kawał mi się przypomniał, bo przeczytałem ostatnio poważny artykuł o Kuklińskim 

Pozdrawiam!


7 komentarzy:

  1. Tego o Kuklińskim jest dużo, ale nie wyjaśnia to nic. Bo równie dobrze mógł być w ZSRR zadekowany na "generalskim stanowisku" amerykański szpieg i jemu taki Kukliński byłby na rękę. Więc rozwalenie bloku wschodniego prowadzone było co prawda powoli ale systematycznie. Do czego mogła być potrzebna zachodowi kupa gruzów powojennych? - do niczego. Więc logicznym wydaje się być, że czekali aż się odbuduje i odpowiednio tym sterowali. Skąd szpieg amerykański w radzieckiej wierchuszce? Może od czasów I. wojny? a może zadekowany przez Lenina? albo Trockiego? co to za problem dorobić komuś życiorys w czasie rewolucyjnej zawieruchy albo wojny domowej? Ja wiem, zaraz padnie argument, że to niemożliwe. A nie łaska udowodnić? - nie da sie, co? no to dlaczego nie przyjąć tego jako jednej z możliwych wersji? Ja na miejscu tego amerykańskiego szpiega operującego w rządzie ZSRR też bym sobie poszukała takiego Kuklińskiego. Z drugiej strony to ZSRR może o tym wiedział, ale po co miałby tego szpiega ujawniać czy likwidować? Z żywego było więcej korzyści. No i po co dawać satysfakcję wrogowi przyznając, że szpieg był w najwyższych władzach? Ja bym się nie przyznała.
    Co do samego Kuklińskiego, to był on zdrajcą.
    Dlaczego?
    Jako Polak miał obowiązek służyć Polsce. Nie jest absolutnie możliwe, że Ameryka działała w interesie Polski. Nie działała i nie działa oraz działać nie będzie. Może ona i będzie działać tylko we własnym interesie.
    Więc Kukliński donosząc na Polaków do USA był zdrajcą. Jako Polak miał obowiązek dbać o interesy Polski. I raczej przed Amerykanami ukrywać niż im donosić.
    Nam usiłują wmówić, że to donoszenie było słuszne. Nie ma czegoś takiego w ogóle, by donoszenie obcym na własny kraj mogło być pozytywne.
    Wewnętrzna kontrola we własnym kraju i współpraca obywateli z władzami są jak najbardziej pożądane, jeżeli takie państwo ma istnieć.
    Ale nie zdradzanie własnego państwa jakiemuś obcemu krajowi.
    Amerykanie mogli sobie tam u siebie stawiać i sto pomników Kuklińskiemu. Jeżeli im się przyczynił.
    Ale dla Polski i Polaków Kukliński był, jest i pozostanie zdrajcą niezależnie od politycznej opcji okupującej Polskę. Stawianie w Polsce Kuklińskiemu pomników to kpiny z Polaków. A już chowanie jego truchła w Alei Zasłużonych woła o pomstę do nieba.
    Choć oczywiście jest wyraźnym sygnałem dla Polaków, kim oni teraz są i ile znaczą: są nikim i nie znaczą nic. Zdrajcy mają być dla Polaków wzorami do naśladowania. Hańba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gra wywiadów jest tak skomplikowana, że jej analiza przez osoby postronne to w dużej mierze wróżenie z fusów. I każda wersja daje się obronić, bo żadnej nie sposób kategorycznie zaprzeczyć. A co do Kuklińskiego, to w tekście do którego dałem linka znajdziemy i taki fragment:

      1974 r., będąc na kursie w Akademii im. Woroszyłowa (WAK) w Moskwie, Kukliński miał jednocześnie przejść odpowiednie szkolenie w GRU. Czekała go wspaniała, generalska kariera wojskowa. Perspektywy te zniweczyły wydarzenia 1981 r. Wtedy to podjęto na Kremlu decyzję, aby przy pomocy niestandardowego sposobu poinformować Waszyngton o stanowisku Moskwy w sprawie polskiej. Chciano dać do zrozumienia, że cała odpowiedzialność ciąży na samych Polakach, którzy powinni byli zaprowadzić u siebie porządek własnymi siłami[38]. Miało to także wymusić na gen. Jaruzelskim działania bardziej zdecydowane. Na ołtarzu osłabienia napięcia w stosunkach radziecko-amerykańskich Moskwa zdecydowała się poświęcić jedną ze swoich znaczących figur, tj. Kuklińskiego, który odpowiadał za opracowanie ściśle tajnych dokumentów związanych z wprowadzeniem stanu wojennego[39]. Znamienny tu był brak reakcji Kremla na ucieczkę Ryszarda Kuklińskiego. Pamiętam, że wiadomość o jego dezercji z zadziwiającą beztroską przyjął nawet marsz. Wiktor Kulikow podczas wizyty w Warszawie po 7 listopada 1981 r., a więc już po dezercji agenta.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Czyli Jan Nowak Jwzioranski to zdrajca bo donosil "zachodowi".cała. Solidarność to zdrajcy co nie tylko donosili ale nawet byli finansowani przez "zachód" a skoro tak do Piłsudski to zdrajca bo był szkolony przez NiemcówKościuszko też zdrajca i Pułaski i to podwójni bo nie tylko zdradzili zaborców w powstaniu jeszcze na dodatek najęli się o zgrozo za kasę w USA.Kukliński zaś zamiast wiernie pomagać tworzyć plany armagedonu na terenie Polski podczas wojny ZSRR z kapitalistami sprzedał te plany USA i faktycznie zdradził. ZSRR które musiało opracować inny plan na wypadek wojny być. Może mniej niszczaczy dla Polski-zdrada!Tylko KC PZPR to byli patrioci na miarę orderu Lenina

      Usuń
  2. Wiem, że lubi Pan anonimy więc decyduje się na tę formę kontaktu.
    Uprzejmie donoszę (tak to się robiło?), że Starybezpiek nie dopełnia obowiązku regularnej publikacji.
    Przepraszam, że tak późno o tym informuje. Wiem, że należy zapobiegać, a nie przeciwdziałać.

    Z poważaniem;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam.
    Blog odkryłem niedawno, i przeczytałem wszystkie wpisy - nie będę komentował pod jakimś dawnym zapisem, zapytam pod tym. W którymś z tych dawnych wpisów napisał Pan, że w służbie tajność była najważniejsza, ale wszyscy sąsiedzi wiedzieli kim Pan był z zawodu. Czy to nie utrudniało wam (Panu) działalności?
    Przecież wystarczyło Pana obserwować, a można byłoby ustalić z dużą dozą prawdopodobieństwa kto jest TW. Czy opozycja nie miała czegoś w rodzaju kontrwywiadu?
    MarMac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,
      ja się dekonspiracji nie obawiałem, bo mój etat był jawny. Cała opozycja wiedziała kim jestem i co robię. Co do śledzenia, to były takie próby. Nawet kiedyś jak z komendy wychodziłem jeden mi zdjęcie z samochodu zrobił! A skąd wiem? A bo nasi kryminalni to zauważyli. Od razu ustalili, do kogo należał samochód. Jak usłyszałem, który to taki "mądry" machnąłem ręką - nie prezentował żadnego zagrożenia. Natomiast śledzenie, to rzecz wymagająca, do której potrzebna jest cała potęga instytucji. Jak opozycja zaczęła próbować, to się szybko przekonała, że wysiłek wielki, a zysk żaden, więc sobie darowali.
      Co było do przewidzenia.

      Usuń
  4. Witam

    Trafiłem tu z Niebezpiecznika, przeczytałem cały blog i uprzejmie proszę o regularność wpisów. Minimum trzy w tygodniu :)

    OdpowiedzUsuń