poniedziałek, 19 stycznia 2015

Jak przekułem sukces opozycji w porażkę

Moim podstawowym celem było ZAPOBIEGANIE działalności wrogiej PRLowi. A najlepszym sposobem owego zapobiegania było wpędzanie opozycjonistów w tzw. "wyuczoną bezradność", w poczucie, że SB wie wszystko i że wszystko może. I że opozycji i tak się nic nie uda i nie warto nawet próbować. Im więcej ludzi miało takie poczucie, tym mniej miałem pracy. 


Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Aby osiągnąć ten cel wystarczyło kilka umiejętnie wycelowanych, destrukcyjnych akcji. Wykonanych między innymi rękoma odpowiednio dobranych i wychowanych tajnych współpracowników. 

Pewnego razu dobrze uplasowany agent doniósł mi, że niewielka organizacja w której działał weszła w posiadanie  farby drukarskiej oraz matryc białkowych do powielacza*. Szczególnie ta pierwsza zdobycz była wyjątkowo cenna. Ktoś z jakiejś państwowej drukarni, ryzykując braki na inwentaryzacji, odpalił opozycji całą dużą puszkę farby. Opozycjoniści uważali, że odnieśli sukces. I trzeba było im ten sukces zabrać. 

Choć za nielegalne posiadanie powielacza mogłem towarzystwo wsadzić do więzienia, wolałem tego nie robić, bo spaliłbym agenta. No bo jego do więzienia wsadzić nie mogłem. Poza tym w ten sposób tylko umocniłbym w opozycji ducha walki i cierpienia. A ja właśnie tego ducha chciałem osłabić. Żeby to zrobić, musiałem więc znaleźć sposób, żeby chłopakom to drukowanie nie wyszło. 

Zadzwoniłem więc do człowieka, który się na całym procesie znał, a ten mi powiedział, że wystarczy do kubła farby wlać pół szklanki oleju silnikowego, choćby i zużytego. Olej rozpuści się w farbie bez śladu, czyniąc ją niezdatną do użytku. Już nie pamiętam, dlaczego tak miało być, czy taka mikstura niszczyła matryce, czy nie dawała się nałożyć, czy nie chciała wyschnąć, nie powiem bo nie wiem. 

Mój agent otrzymał więc odpowiednie zadanie. I wykonał je na czas i z ochotą. Wina poszła oczywiście na człowieka z drukarni, który im tą farbę dostarczył. Uznano go co najmniej za osobę niegodną dalszego zaufania, a w domyśle szpicla SB. I - tak jak planowałem - organizację opanowała apatia i poczucie klęski. 

Jaki z tego morał? Gdy wam coś wciąż nie wychodzi, gdy się coś wciąż psuje, sprawdźcie, czy nie macie w otoczeniu jakiegoś sabotażysty. Bo rzucać kłody pod nogi jest wyjątkowo łatwo. W szczególności zaś należy uważać na ludzi, którzy, mimo niewłaściwego traktowania przez środowisko, są zawsze mili, uśmiechnięci i wybaczający. Bo istnieje spora szansa, że za swoje (prawdziwe, bądź jedynie odczuwane) upokorzenia, po cichu się mszczą. To właśnie dzięki tej psychologicznej zasadzie KGB werbowało wszystkie sprzątaczki i sekretarki w krajach NATO. 

I nie muszę dodawać, że właśnie ludzie o takim usposobieniu byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. A jak takiego człowieka zwerbować? Bardzo prosto. Napiszę o tym już za trzy dni. 
---------------------
Główne elementy takiego wczesnego "ksero". Na matrycy się pisało (można było użyć maszyny do pisania), potem brało się szybę, na szybę kładło papier, na papier matrycę a po matrycy jeździło wałkiem moczonym wcześniej w farbie. Z jednej matrycy można było wykonać w domowych warunkach od stu do kilkuset kopii, zanim tekst stawał się nieczytelny. 


Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy



4 komentarze:

  1. Witam serdecznie. Bardzo podoba mi się pański blog. Zawsze czytam go z wielkim zaciekawieniem. Mam jednak pytanie. Czy mógłby pan napisać coś na temat wymogów jakie trzeba było spełnić aby zostać oficerem służby bezpieczeństwa? Jak szary przeciętny obywatel mógł wstąpić w szeregi tej organizacji (chociażby na pańskim przykładzie)? Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.
      Co do rekrutacji, to od jakiegoś czasu planowałem takiego posta. Jednak skoro to Pana/Panią interesuje, napiszę o tym za trzy dni.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Dziękuję za tak szybką odpowiedź i czekam na kolejny wpis. Pozdrawiam Vatro12

      Usuń
    3. Wpis zamieszczony. Pozdrawiam!

      Usuń