Oficerowie Służby Bezpieczeństwa przedstawiani są zwykle jako ludzie działający przede wszystkim przez rozmowę. Sami lubią o sobie myśleć, jak o ludziach delikatnych i eleganckich. Jednakże nie zawsze tak było. Niekiedy trzeba było posunąć się do czegoś, co w żargonie określane było jako "działania fizyczne".
Dyskretna Reklama
Koniec Dyskretnej Reklamy
Koniec Dyskretnej Reklamy
Do działań fizycznych podchodziliśmy różnie. Niektórzy od nich stronili. Inni karcili tamtych za lenistwo, i podejmowali je z dużą energią. Najlepszym tego przykładem jest pewien zawzięty major Służby Bezpieczeństwa, którego będę tu nazywał po prostu Majorem.
Pewnej niedzieli Major dostał sygnał, że po jakimś osiedlu biega pies. Pies był wywrotowy, bo miał przywiązaną do boku szmatę z napisem "Solidarność". Sprawa była więc polityczna.
Major uznał, że jest to rzecz niecierpiąca zwłoki. Niestety, w niedzielę obie instytucje: i SB, i schronisko dla zwierząt, miały tylko dyżurnych. Dyżurni ze schroniska nie mogli się sprawą zająć. Musiał to zrobić Major.
I zrobił. Osobiście pojechał na miejsce zdarzenia. Psa szybko udało się namierzyć. Teraz pozostały już tylko "działania fizyczne" polegające na gonieniu psa dotąd, aż się go złapie. Majorowi zajęło to trochę czasu, ale w końcu psa dopadł, likwidując tym samym zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.
Niekiedy "działania fizyczne" wiązały się z dużym niebezpieczeństwem. Na przykład kiedyś ktoś powiesił na kominie fabrycznym wielki transparent z napisem "Solidarność". Zwykle poprosiłoby się po prostu robotników o pomoc, ale tym razem wiatr był zbyt silny. Robotnicy odmówili, powołując się na BHP. Major zdecydował się więc podjąć "działania fizyczne" polegające na ryzykownym wdrapaniu się na komin i zdjęciu łopoczącego transparentu.
Wyczyny majora często były wspominane przy miłych towarzyskich kolacyjkach przez funkcjonariuszy SB mniej skorych do "działań fizycznych".
Dyskretna Reklama
Koniec Dyskretnej Reklamy
Koniec Dyskretnej Reklamy
Dawno zwątpiłem w internet, a tu taki psikus. Dziękuję za mile spędzony czas.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, to motywuje. Proszę zaglądać co trzy dni, pozdrawiam!
UsuńJestem juz niemal na 100% pewny - Krzychu - to TY piszesz. Bo te kilka opowiesci, ktore i ja znam i wiem, z jakiego miasta one, tylko pytam: CO SIE STALO Z TOBA? TAKA CISZA OD DLUZSZEGO CZASU.... Zapytam nasza wspolna znajoma lekarz, a Twoja sasiadke, co sie z Toba dzieje...
OdpowiedzUsuń