sobota, 8 listopada 2014

O tym jak portier udaremnił strajk którego nie było

Jak zapewne większość z was wie, w 1981 roku Polska Rzeczpospolita Ludowa wypowiedziała sama sobie wojnę. Tak to przynajmniej wyglądało z zewnątrz. Dla nas jednak stan wojenny oznaczał autentyczną walkę z wewnętrznym wrogiem. Walka ta niekiedy przybierała jednak formy kuriozalne.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Pewnego razu, w późnych godzinach wieczornych, patrol Milicji Obywatelskiej zauważył na ścianie budynku prześcieradło z koślawym napisem "Strajk Okupacyjny". W toku bliższych oględzin milicjanci ustalili, że transparent zwisa z okiem jednego z wielu państwowych biur projektowych. Trzeba im przyznać, że zachowali się zgodnie z przygotowanym na taką okazję protokołem.

Po pierwsze, milicjanci skontaktowali się z nami oficjalnym kanałem. Po drugie, zapytali grzecznie portiera o co chodzi, na co ten, zamiast plątać się w wyjaśnieniach, po prostu poszedł do biur i szmatę ściągnął, przy niemrawych protestach inżynierów. I tak oto, zgodnie z tytułem tego posta, portier udaremnił strajk.

Historia ma jednak ciąg dalszy. Gdy poszedłem porozmawiać z osobami bezpośrednio odpowiedzialnymi za akcję protestacyjną okazało się, że tak naprawdę wcale jej nie było! Inżynierowie wyjaśnili, że musieli projektować do późna, bo goniły ich terminy. Pomyśleli więc, że upieką dwie pieczenie na jednym ogniu: z jednej strony będą pracować po nocach, z drugiej zaś pokazywać w środowisku swój sprzeciw wobec władzy ludowej.

Cała sprawa skończyła się więc na tym, że całą sprawę przedstawiono dyrektorowi placówki, a ten obiecał wyciągnąć wobec podwładnych odpowiednie konsekwencje. I faktycznie, więcej strajków w tamtym miejscu nie odnotowano. Ani tych prawdziwych, ani tych fikcyjnych.

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz