W stanie wojennym istniała możliwość internowania wybranych osób.
Taki internowany siedział w więzieniu, za co otrzymywał wynagrodzenie jak za płatny urlop. Okres internowania zwykle można było sobie skrócić, podpisując tzw. "Deklarację lojalności" (o naszym stosunku do tego dokumentu napisałem 10-11-2014, kliknij żeby przejść).
Dyskretna Reklama
Koniec Dyskretnej Reklamy
Pewnego razu zjawiła się u nas żona internowanego męża poskarżyć się, że ten wciąż siedzi "w internacie", chociaż już dawno temu mógłby zostać zwolniony. Powiedzieliśmy jej, zgodnie z prawdą, że mąż istotnie mógłby wyjść wcześniej, gdyby podpisał "lojalkę". Ale tego akurat zrobić nie chciał. Gdy żona zobaczyła tekst owej "lojalki" nie mogła uwierzyć, że jej ukochany robi tak wielką aferę z powodu jakiegoś durnego świstka papieru.
Wyraźnie wzburzona poprosiła o przyspieszenie terminu widzenia z mężem. Obiecała nam, że dzięki temu otrzymamy podpisany dokument. Byliśmy pod wrażeniem tego, jak bardzo żonie zależało na wolności męża. Gdy się o to zapytaliśmy, usłyszeliśmy "Oczywiście! Przecież ja nie mam za za co żyć!".
To nas zdziwiło. Jej mąż był osobą inteligentną, a jego całkiem przyzwoite zarobki były w pełni przekazywane do jej dyspozycji. Gdy zwróciliśmy jej na to uwagę usłyszeliśmy pełne politowania i pogardy: "Czy panowie naprawdę myślą, że my żyjemy z tej pensji?". Na tak postawioną sprawę nie znaleźliśmy odpowiedniej odpowiedzi.
I faktycznie, na drugi dzień otrzymaliśmy podpisany dokument, a kolejnego dnia mąż szczęśliwie wrócił w objęcia kochającej żony, mogąc dzięki temu nadal zapewniać jej byt na należnym jej poziomie.
Dyskretna Reklama
Koniec Dyskretnej Reklamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz