niedziela, 30 listopada 2014

Służba Bezpieczeństwa i początki Stanu Wojennego

Gdyby ktoś, kto nie zna mojej przeszłości, zapytał się mnie, jak wyglądał dla mnie początek stanu wojennego, mógłbym opowiedzieć dramatyczną historię. Brzmiałaby ona mniej więcej tak:

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy

Siedziałem z kolegami z pracy przy miłej, lekko zakrapianej kolacyjce. Byliśmy wykończeni ciężką pracą w tygodniu, więc czuliśmy, że w sobotę wieczór możemy wreszcie odpocząć. Nagle zobaczyliśmy błyskające niebieskie światła. i usłyszeliśmy pisk hamujących opon. W chwilę później usłyszeliśmy pukanie. Do naszego domu weszli milicjanci, wręczyli żonie jakiś papier i kazali mi i kolegom się ubierać i wsiadać do radiowozów. Żona bardzo to przeżyła, nie wiedziała co się dzieje. My mieliśmy tylko niejasne przeczucia. Próbowaliśmy się pytać, o co chodzi, ale słyszeliśmy tylko "dowiecie się jak dojedziemy". Zdołałem jeszcze pocałować połowicę i dwójkę małych dzieci, po czym posłusznie wsiadłem do milicyjnego radiowozu.


I dokładnie tak to wyglądało, choć brzmi jak historia wyjęta z ust jakiegoś opozycjonisty. Nikt nie wiedział do końca co się działo i co się stanie.  Całe szczęście żona była na rozwiązanie siłowe przygotowana. Zgodnie z instrukcją, spakowała walizki, schowała biżuterię, siedziała na miejscu i czekała na ewentualną ewakuację do krajów bratnich.

Na szczęście nie było konieczności ewakuacji. Ale żona zobaczyła mnie dopiero po trzech dniach. Zmęczony, nieumyty, nieogolony i niewyspany zapewniłem ją, że wszystko idzie sprawnie. Że internowania idą sprawnie, że nie ma starć na ulicach, że nie ma powstańczych walk, że nie ma żadnych idiotów z koktajlami Mołotowa, że jest spokój.

Bo dzisiaj już mało kto pamięta, że ryzyko takich starć istniało. Że zagrożenie terrorystyczne było realne. I że to między innymi właśnie dzięki temu, żeśmy na jakiś czas niebezpieczne towarzystwo powsadzali do więzienia, nic takiego nie miało miejsca. Z niechlubnym wyjątkiem kretynów z Wujka. Kretynów po obu stronach. 

Dyskretna Reklama

Koniec Dyskretnej Reklamy



2 komentarze:

  1. Nieźle się pan wycierpiał. I pana uzbrojeni w pałki koledzy też. Prosze przyjąć wyrazy współczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyciepriał? Raczej wyczerpał - trzy dni pracy to nie przelewki. Ale jeśli się robi coś, w co się wierzy i w czym jest się dobrym, to nawet najcięższa praca przynosi w końcu satysfakcję.

      Usuń